Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Na co zmarł Gabriel Seweryn? Przyjaciółka ujawniła nowe szczegóły, jeden aspekt zwraca szczególną uwagę
Elżbieta Włodarska
Elżbieta Włodarska 09.12.2023 08:20

Na co zmarł Gabriel Seweryn? Przyjaciółka ujawniła nowe szczegóły, jeden aspekt zwraca szczególną uwagę

Gabriel Seweryn
kadr programu "Królowe życia" prod. TTV;Na co zmarł Gabriel Seweryn?

Nie milkną echa związane z niespodziewaną śmiercią Gabriela Seweryna. “Versace z Głogowa” zmarł 28 listopada w Głogowskim Szpitalu Powiatowym, a jego wizyta w placówce poprzedzona była dramatyczną transmisją emitowaną na żywo. Bliska osoba z jego otoczenia zdradziła, co mogło być przyczyną zgonu kuśnierza.

Nie żyje Gabriel Seweryn

We wtorek 28 listopada w mediach pojawiła się smutna informacja związana z niespodziewaną śmiercią Gabriela Seweryna. Charyzmatyczny uczestnik “Królowych życia” tego dnia uskarżał się na ból w klatce piersiowej i duszności. Ostatecznie trafił do Głogowskiego Szpitala Powiatowego, gdzie pomimo podjętych prób, zmarł.

Zanim jednak to się wydarzyło, kuśnierz w sieci prowadził transmisję na żywo, podczas której narzekał na ratowników, którzy mieli nie chcieć mu pomóc, a z jego ust padały wstrząsające słowa.

Ja sobie nie wymyślam. Przyjechali i co? Przyjechało pogotowie i cyrki odstawia, zamiast mi pomóc, k***a […] Mnie to dusi. Ja naprawdę umrę - słyszymy na nagraniu.

Wywołało ono ogromne poruszenie wśród internatów, którzy niemal natychmiast zaczęli zarzucać medykom opieszałość i brak chęci pomocy. Zupełnie inaczej tę sytuację przedstawił rzecznik pogotowia ratunkowego w Legnicy. W rozmowie z “Faktem” wyjaśnił, że zespół ratownictwa medycznego był na miejscu i chciał udzielić potrzebującemu pomocy, jednak Gabriel Seweryn i jego partner mieli zachowywać się agresywnie i stwarzać zagrożenie. Z obawy o swoje bezpieczeństwo, medycy nie podjęli działań i poprosili o pomoc policję, w której asyście mogliby udzielić potrzebnej pomocy.

Gdy Gabriel Seweryn usłyszał druzgocącą diagnozę, mógł liczyć na wsparcie. Do sieci trafiło nagranie z wizyty u lekarza

Jaka jest przypuszczalna przyczyna śmierci Gabriela Seweryna?

Zarzuty o agresywnym zachowaniu, jakie padły wobec Gabriela Seweryna, zdecydowanie oburzyły wiele osób, w tym, chociażby Krzysztofa Ibisza czy Ewę Mingę. Znana projektantka postanowiła zamieścić w sieci obszerny wpis, w którym z przekonaniem wyjaśniła, że być może nieco irracjonalne zachowanie “Versace z Głogowa” mogło być spowodowane atakiem paniki.

Tragiczne zakończenie jego życia i dramatyczne prześmiewcze komentarze w sieci, że nagrywał film i był on ważniejszy w takiej chwili od ratowania życia, są przerażające. Gdyby nie ten film, nikt by się nie dowiedział prawdy. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla zachowania pracowników pogotowia, które stało w oddali i czekało na policję. Mężczyzna ten nie tańczył z nożem, a prawdopodobnie miał atak paniki spowodowany ciężkim bólem - wyjasniła Eva Minge.

Takiego samego zdania jest również Dominik Abus, znany z “Gogglebox. Przed telewizorem”. Znał on Gabriela Seweryna prywatnie i z ogromnym przekonaniem twierdził, że kuśnierz nigdy nie był agresywny, a to, co mogło być odebrane za zachowanie zagrażające komuś innemu, było wyłącznie spowodowane niemocą i błaganiem o pomoc.

Pod tymi słowami śmiało podpisuje się kobieta z otoczenia “Versace z Głogowa”. Podczas rozmowy z “Faktem” wyjaśniła, że celebryta nie przejawiał nigdy niepokojącego zachowania i nie budził postrachu. Twierdzi, że zarzuty o jego agresji są bzdurą. 

Jeśli chodzi o tłumaczenie ratowników medycznych, to większej bzdury nie słyszałam. Gabryś nigdy nie był agresywny. W sytuacji największej złości mógł jedynie przekląć. Na nagraniu sprzed jego lokalu widziałam Gabrysia wystraszonego i cierpiącego, zdenerwowanego i spanikowanego. Kamil również był zdenerwowany sytuacją i tym, że Gabriel kazał mu jeszcze nagrywać - zdradziła kobieta.

Powiedziała również, że Gabriel Seweryn już od pewnego czasu miał czuć się źle, a nawet tydzień przed śmiercią uskarżać się na duszności, które miały być spowodowane stresem i silnymi emocjami. Znajoma kuśnierza zwróciła uwagę na ważny szczegół, bowiem jego ojciec miał mieć również problemy z sercem, które przyczyniły się do jego śmierci.

Gabrysia tata zmarł na serce. Mógł on mieć predyspozycje do tych chorób. Tydzień przed śmiercią, kiedy rozmawiałam z nim przez telefon, to też go dusiło w klatce piersiowej i kaszlał, ale tak dziwnie. Zapytałam go, czy nie ma znów COVID-a, a on odpowiedział mi, że go tak dusi, jak się denerwuje. Ostatnio stresów mu niestety nie brakowało. Przypuszczam, że mógł przejść zawał, zator płucny, albo powikłania po COVID, lub zapalenie mięśnia sercowego, dlatego dziwię się, że sekcja niczego nie wykazała - wyjaśniła kobieta.

Gabriel Seweryn miał duże problemy?

Od pewnego czasu w mediach pojawiały się informacje związane z problemami, z jakimi miał się zmagać Gabriel Seweryn. Nie tylko zdrowotnymi, ale również finansowymi. W sierpniu br. kuśnierz trafił do szpitala z powodu mocnego pieczenia w klatce piersiowej oraz doskwierającej biegunki. 

Jakiś czas temu “Versace z Głogowa” relacjonował swój pobyt w Urzędzie Pracy. Miał się tam udać nie tylko w poszukiwaniu pracy, ale również z chęci posiadania ubezpieczenia zdrowotnego, ponieważ jego pracownia miała nie przynosić już takich dochodów, jak kiedyś. Znalazł rozwiązanie na swoje problemy finansowe i rozpoczął szkolenie z makijażu permanentnego, czym chwalił się na Instagramie.

Wszyscy przypuszczaliśmy, że tak to się może skończyć. W październiku dzwonił do mnie i płakał. Mówił, że finansowo bardzo źle mu idzie. Mówił, że w Polsce go nie doceniają. Narzekał, że musi oddawać do lombardu wiele rzeczy, żeby przeżyć - tłumaczyła jego przyjaciółka w rozmowie z “Faktem”.

Dodatkowo kobieta wyjaśniła, że Gabriel Seweryn miał stracić mieszkanie znajdujące się na ulicy Wilczej w Warszawie, a powodem miało być niepłacenie czynszu, z którym podobno zalegał przeszło rok. Zdradziła również, że ukojenia i zapomnienia o problemach “Versace z Głogowa” miał szukać w używkach.

Jego panaceum na to zło były, niestety narkotyki. Głównie zażywali metamfetaminę, tzw. piko. W ich mieszkaniu były cały czas imprezy. Bardzo często zmieniali towarzystwo, bo jak ktoś nie brał, to był odsuwany. Często wzywana była tam policja i pogotowie. Na pewno przyczyniło się to jego śmierci - powiedziała kobieta.

Źródło: glogow.naszemiasto.pl, “Fakt”