Rozrywka.Goniec.pl > Lifestyle > Wyjątkowo okrutne. Ujawniamy, jak dokładnie zginął Marek i jego partnerka. Nowe fakty w sprawie zbrodni w Radlinie
Elżbieta Włodarska
Elżbieta Włodarska 12.10.2023 17:06

Wyjątkowo okrutne. Ujawniamy, jak dokładnie zginął Marek i jego partnerka. Nowe fakty w sprawie zbrodni w Radlinie

Wyjątkowo okrutne. Ujawniamy, jak dokładnie zginął Marek i jego partnerka. Nowe fakty w sprawie zbrodni w Radlinie
screen Facebook @Policja Śląska

Tragedia w Radlinie. Nie żyje 60-letnia kobieta oraz jej 52-letni partner, Marek. Jego przyjaciele wspominają go jako dobrego człowieka, niestroniącego od radości w życiu. Niestety zgubił go alkohol i towarzystwo, z którym tego feralnego dnia przebywał. Podczas libacji dojść miało do niebywałego wydarzenia, które zakończyło się śmiercią dwóch ofiar. Śledczy ujawnili kulisy okrutnej zbrodni.

Tragedia w Radlinie

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w nocy z 5 na 6 października. Z relacji mieszkańców bloku znajdującego się w Radlinie wynika, że z mieszkania zamordowanego Marka K. wydobywały się niepokojące hałasy.

Tak, jakby ktoś przesuwał szafę, albo ktoś upadł na podłogę. Tam często odbywały się balangi, więc pomyślałam, że i tym razem ktoś pijany mógł się przewrócić... Gdybym poszła na górę, może Marek żyłby - snuła domysły jedna z sąsiadek ofiary, pani Władysława.

Dzień później, rano, kolejna sąsiadka zauważyła uchylone drzwi do mieszkania, w którym mieszkał Marek. Postanowiła sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zapewne nie spodziewała się widoku, jaki ją wówczas spotkał. Kobieta zdradziła, że zobaczyła Marka i jego partnerkę leżących w kałuży krwi, a obok nich znajdować się miała maczeta.

Renata Pałys ze "Świata według Kiepskich" nie będzie miała grobu?! Szokujący testament gwiazdy Polsatu

Tragedia w Radlinie. Nie żyją dwie osoby

Sąsiedzi Marka nie dowierzają w to, co mu się przydarzyło. Mężczyzna siedem lat temu wziął rozwód, a od sześciu lat mieszkał w Radlinie. To właśnie tam postanowił kupić sobie mieszkanie, choć blok, w którym zamieszkał, miał nie cieszyć się dobrą opinią. 

Sąsiedzi Marka przyznają, że miał on kłopoty z alkoholem, a dorosły syn starał się pomóc mu wyjść z nałogu. Niedługo później w mieszkaniu mężczyzny miało zacząć schodzić się okoliczne towarzystwo, a alkohol miał się lać niemal strumieniami.

U Marka pili na umór. Różni ludzie się tam schodzili. Często gołe baby biegały po korytarzu, dawałam im ubrania, bo wstyd było na to towarzystwo patrzeć - wspomina jedna z sąsiadek tragicznie zmarłego Marka.

O mężczyźnie wypowiedział się także jego kolega, z którym znał się od ponad 20 lat. Zdradził wówczas, że ofiara z biegiem lat miała coraz większy problem z alkoholem.

- Marek był dobrym człowiekiem, dopóki nie zniszczył go alkohol. Zaczęło się od piwka na weekend, potem pił już coraz więcej. Stracił pracę, stracił rodzinę i stoczył się na dno. Szkoda, bo zdolny z niego był facet. Grał przed laty w zespole muzycznym - opowiedział kolega Marka.

Sąsiedzi wyjawili, że tragicznie zmarły mężczyzna był lekkoduchem, którego wspierała bezgranicznie kochająca matka. Jasno mówią, że do tego nieszczęścia w dużej mierze przyczynił się alkohol.

- Mamusia go utrzymywała. On na tym żerował. Schorowana matka pieniądze mu dawała na życie, płaciła za czynsz, przynosiła jedzenie. Teraz, dla niej świat się zawalił, bo straciła ukochanego jedynego synka. Dla nas to także szok, ale niestety, zgubił go nałóg - podaje osoba znająca Marka.

Co wydarzyło się w Radlinie?

Dwie godziny po odkryciu zwłok i powiadomieniu służb, śledczy mieli już podejrzanego o zabójstwo. Miał być nim 46-latek mieszkający w Radlinie. Okoliczności tego zdarzenia są zdumiewające.

- Mężczyzna opowiedział, że podczas wspólnego picia alkoholu doszło między nimi do nieporozumienia. Jednak nie pamięta, o co poszło i co nim kierowało, bo w rzeczywistości lubił tych ludzi - powiedziała prokurator Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Prokurator wyjaśniła także że, 46-latek pamięta wyłącznie to, że w pewnym momencie sięgnął po maczetę, która leżała na łóżku i w pierwszej kolejności miał uderzyć nią Marka. Kobieta starała się powstrzymać go, wówczas otrzymać miała kilkanaście ciosów w twarz i ciało. Oskarżony po tym wydarzeniu miał uciec do siostry, gdzie zmył z siebie krew. Podczas przesłuchań, 46-latek przyznał się do wszystkiego, a także wziął udział w eksperymencie procesowym. Trafił do aresztu. Za podwójne zabójstwo grozi mu nawet dożywocie.

Zaczęły młodnieć z dnia na dzień. Wiele Polek już wdrożyło 3 zasady i nie poznaje się w lustrze

Tagi: zabójstwo