Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Zasłynął rolą w "Znachorze" i pokochały go miliony Polaków. Jerzy Bińczycki zmarł nagle, nie posłuchał lekarzy
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 15.12.2023 20:41

Zasłynął rolą w "Znachorze" i pokochały go miliony Polaków. Jerzy Bińczycki zmarł nagle, nie posłuchał lekarzy

Jerzy Bińczycki
Jerzy Bińczycki zmarł nagle, nie posłuchał lekarzy/Kadr z filmu "Znachor" z 1982 r.

Jerzy Bińczycki zapisał się w sercach Polaków kreacjami Rafała Wilczura w Znachorze oraz Bogumiła Niechcia w Nocach i dniach. Ulubieniec widzów odszedł zbyt wcześnie 2 października 1998 roku w wieku 61 lat. Okazuje się, że tej tragedii można było zapobiec, gdyby tylko aktor zastosował się do zaleceń lekarzy.

Jerzy Bińczycki zasłynął dzięki roli profesora Rafała Wilczura w "Znachorze"

Jerzy Bińczycki nie doczekał premier dwóch filmów, w których zagrał pod koniec życia. Wszystko za sprawą posady, która okazała się dla niego zbyt wielkim obciążeniem. Choć artysta miał problemy zdrowotne, a lekarze kazali mu się oszczędzać, to on ich jednak nie posłuchał.

Uwielbiany aktor urodził się 6 września 1937 roku i początkowo nie planował wiązać swojej przyszłości z teatrem i filmem. Co ciekawe, swoją najbardziej znaną rolę, czyli profesora Rafała Wilczura w "Znachorze" uważał za niewartą taśmy filmowej. Choć w swoim dorobku miał niemal sto różnych kreacji, to właśnie z tą najczęściej kojarzą go widzowie.

Obok niego, w kultowym filmie mogliśmy zobaczyć także inne wielkie nazwiska, takie jak Piotr Fronczewski, Anna Dymna, Artur Barciś, Bożena Dykiel czy Tomasz Stockinger. Mimo że od premiery produkcji minęło ponad czterdzieści lat, to popularność "Znachora" nie słabnie, a niedawno doczekał się on nowej interpretacji wyprodukowanej przez platformę Netflix.

Jerzy Bińczycki podbił serca Polaków w "Znachorze", zmarł w wieku 61 lat. Tak wygląda jego grób

Popularny aktor swoje życie związał z teatrem. To też okazało się dla niego zgubne

W lecie 1998 roku Jerzemu Bińczyckiemu zaproponowano stanowisko dyrektora Starego Teatru. Choć aktor początkowo wahał się, czy faktycznie podoła odpowiedzialnej funkcji, ostatecznie za namową kolegów zgodził się ją przyjąć. Niestety rola okazała się dla Bińczyckiego zbyt wielkim obciążeniem. Zdaniem wielu osób to właśnie stres i odpowiedzialność, które towarzyszyły mu podczas zarządzania teatrem, walnie przyczyniły się do jego śmierci.

Jerzy Bińczycki zmarł raptem trzy miesiące po przyjęciu nowej funkcji i nie doczekał premier dwóch ostatnich filmów, w których zagrał, czyli "Pana Tadeusza" w reżyserii Andrzeja Wajdy i "Syzyfowych prac" Pawła Komorowskiego.

Jak wspominała po latach jego żona, Jarzy Bińczycki pomimo wielu trudności miał wiele pomysłów i planów związanych ze Starym Teatrem.

Nie podejrzewałam go o taki zapas energii, myślenia, pasji. Ten teatr znał świetnie, od piwnic po strych, wszystkich ludzi, mechanizmy, relacje międzyludzkie - wspominała Elżbieta Bińczycka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" w 2005 roku.

W jego notatniku z tamtego okresu żona znalazła numery telefonów do różnych reżyserów i pomysły na spektakle. Aktor chciał współpracować między innymi z Agnieszką Holland i Kazimierzem Kutzem i powierzyć reżyserię "Nie-Boskiej komedii" Jerzemu Grzegorzewskiemu.

Jerzy Bińczycki
AKPA

Jerzy Bińczycki nie wytrzymał stresu związanego z funkcją dyrektora. Jego serce odmówiło posłuszeństwa

Uwielbiany aktor po raz ostatni przed publicznością wystąpił podczas obchodów dziesiątej rocznicy udanej transplantacji serca dokonanej w Krakowie, gdy wyrecytował wiersz "Do serca w niedzielę" Wisławy Szymborskiej.

Dziękuję ci, serce moje, że nie marudzisz, że się uwijasz, bez pochlebstw, bez nagrody, z wrodzonej pilności - czytał Jerzy Bińczycki ze sceny, nie zdając sobie sprawy z tego, że wspomniane serce wkrótce go zawiedzie.

Choć lekarze ostrzegali aktora, że powinien się oszczędzać i nieco zwolnić tempo, to on ich rad niestety nie posłuchał... Niestety miało to dla niego tragiczne skutki. Jego serce nie wytrzymało. Ulubieniec widzów miał zawał, a lekarzom nie udało się go uratować. Aktor zmarł 2 października 1998 roku.

Jerzego Bińczyckiego pochowano w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Charakterystyczny nagrobek aktora odwiedzany jest nie tylko przez jego bliskich, ale także fanów, którzy pomimo lat wciąż pamiętają o jego wybitnym dorobku artystycznym. Na grobie aktora dostrzec można wysoki pomnik, na którym widnieje logo ukochanego przez niego Starego Teatru, z którym związany był do końca swoich dni.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Tagi: gwiazdy