Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Żona Romana Polańskiego stanęła w obronie męża. Powiedziała wprost, co sądzi na temat stawianych mu zarzutów
Paweł Sekmistrz
Paweł Sekmistrz 18.10.2022 14:23

Żona Romana Polańskiego stanęła w obronie męża. Powiedziała wprost, co sądzi na temat stawianych mu zarzutów

Roman Polanski i Emmanuelle Seigner, fot. AFP/EAST NEWS
Roman Polanski i Emmanuelle Seigner, fot. AFP/EAST NEWS

Żona Romana Polańskiego stanęła w obronie męża. Powiedziała wprost, co sądzi na temat stawianych mu zarzutów. Otwarcie przyznała, że gdy poznała swojego przyszłego męża, reżyser był uważany za atrakcyjnego, a także pożądanego przez wiele kobiet. To odpowiedź na medialne doniesienia sugerujące, jakoby mężczyzna był w przeszłości kimś w rodzaju seryjnego seksualnego drapieżnika.

Rykoszet "Me Too"

Ruch "Me Too" zainspirował wiele ofiar przemocy do przedstawienia głośno swoich zarzutów. Dziesiątki kobiet i mężczyzn obracających się w hermetycznym środowisku show-biznesu zdecydowały się zabrać głos i opowiedzieć o tym, co spotkało ich w przeszłości ze strony kolegów i koleżanek z branży.

Niestety, wydaje się, że jak w każdej społeczności, tak i w świecie rozrywki, mamy do czynienia z coraz częstszym zjawiskiem wykorzystywania słusznej inicjatywy w niechlubnych celach - do stawiania fałszywych oskarżeń, które posłużyć mogą do wybielania się i zdobywania popularności pod szyldem ofiary "znanego" agresora.

Wystarczy sięgnąć pamięcią do niedawnego procesu o zniesławienie, jaki amerykański aktor Johnny Depp wytoczył swojej byłej żonie Amber Heard. Kobieta zarzuciła mu, że artysta stosował wobec niej przemoc fizyczną, a nawet ją zgwałcił.

Ława przysięgłych po zbadaniu szerokiego zakresu dowodów orzekła, że oskarżenia te są wyssane z palca i w istocie przyczyniły się do znacznego zaniżenia statusu gwiazdora "Piratów z Karaibów" w branży filmowej.

Podobne działa wymierzone zostały również w wiele innych postaci show-biznesu i wielokrotnie okazywało się, że do zarzucanych im czynów nigdy nie doszło. Przegrane przez rzekome ofiary procesy nie są jednak tak nagłaśniane - media o wiele chętniej pokazują upadłych idoli niż tych, którym udało oczyścić się ze szlamu, jaki na nich wylano.

Roman Polański - seryjny agresor seksualny?

Z pewnością wszyscy dobrze słyszeliśmy o sprawie wytoczonej w 1977 r. polskiemu reżyserowi Romanowi Polańskiemu. Artysta oskarżony został wówczas o gwałt i współżycie z osobą poniżej 14 roku życia.

O tym, że twórca "Dziecka Rosemary" w istocie odbył stosunek z 13-letnią Samanthą Geimer, nikt nie wątpi. Był to czyn wysoce karygodny i nie należy go usprawiedliwiać nawet dogorywającą jeszcze wtedy w USA rewolucją seksualną i faktem, że w ówczesnym środowisku Hollywood nie było to czymś nadzwyczajnym.

Prawnicy Romana Polańskiego zawarli wówczas ugodę z sędzią Laurence'em J. Rittenbandem, według której reżyser miał się przyznać do jednego z zarzucanych mu czynów, za który przysługiwała najmniej surowa kara. Wkrótce okazało się jednak, że chcąc zdobyć poklask opinii publicznej, wyrokujący zamierza uchylić się od danego słowa.

Obawiając się perspektywy wieloletniego więzienia, polski reżyser uciekł ze Stanów Zjednoczonych na zawsze. Wiele lat później pojednał się Samanthą Geimer, która wielokrotnie przyznawała, że zarówno dla jej dobra, jak i dla samego artysty, napiętnowanie go powinno zostać już zakończone.

Niestety, w oparciu o największy skandal w Hollywood i na fali ruchu "Me Too" w stronę Romana Polańskiego zaczęły być w ostatnim czasie rzucane kolejne kamienie. Znana z filmu "Monster Shark" Valentine Monnier ogłosiła w 2019 r., że w wieku 18 lat padła ofiarą filmowca.

Również Charlotte Lewis, która zagrała w "Piratach" polskiego twórcy stwierdziła, że została przez niego zgwałcona mając 16 lat. Do zarzutów ustosunkował się sam zainteresowany, nazywając je kłamstwem.

Emmanuelle Seigner staje w obronie Romana Polańskiego

Należy pamiętać, że choć Roman Polański opuścił USA w latach 70. i spoczywały na nim poważne oskarżenia, artysta wciąż tworzył cieszące się dużą popularnością filmy, by wymienić chociażby "Tess", "Frantic", czy "Dziewiąte wrota".

Opinia publiczna na całym świecie zachwycała się przez wiele dziesięcioleci nie tylko jego niezwykłym talentem, ale również i dramatycznym życiorysem - dzieciństwem spędzonym na ukrywaniu się przez nazistowskim okupantem, czy zmaganiami z tragedią, która odmieniła Hollywood - zamordowaniem jego ciężarnej żony i przyjaciół przez bandę Charlesa Mansona.

Roman Polański był (i wciąż jest) niezwykle prestiżowym twórcą, z którym przez lata współpracowali najwięksi artyści branży. Nawet członkowie Akademii Filmowej, którzy wykluczyli już go obecnie ze swojego grona, przyznali mu Oscara dla najlepszego reżysera.

Wyjazd ze Stanów Zjednoczonych nie zmienił też tego, że reżyser stale był obiektem pożądania kobiet, z których jedne widziały w nim inspirację, a inne możliwość zdobycia koneksji i wybicia się w świecie filmu.

W rozmowie ze stacją TF1 żona Romana Polańskiego Emmanuelle Seigner, którą artysta poślubił w 1989 r. wyznała, że w chwili gdy poznała swojego przyszłego męża, mężczyzna cieszył się niezwykłym powodzeniem.

Szczere słowa małżonki Polańskiego

- Kiedy poznałam mojego męża, wszystkie kobiety chciały się z nim przespać, młode dziewczyny także. To było szaleństwo. Miał 52 lata, wyglądał jak 30-latek, był świetnym reżyserem - wyznała aktorka.

Jak dodała, jej ukochany przyciągał do siebie płeć przeciwną niezwykłym magnetyzmem wielkiego twórcy. Stwierdziła też, że by spędzić noc z kobietą, której pożądał, nie musiał bynajmniej posuwać się do gwałtu.

Tym samym, Emmanuelle Seigner odwołała się do zarzutów o to, by jej mąż był "seksualnym drapieżnikiem" i to nawet wówczas, gdy opuścił już Stany Zjednoczone.

Dziś Roman Polański jest szczęśliwym ojcem 29-letniej Morgane i 24-letniego Elvisa. Wspólnie z Jerzym Skolimowskim pracuje nad swoim najnowszym filmem, "The Palace", w którym wystąpią m.in. John Cleese i Mickey Rourke.

Artykuły polecane przez Goniec.pl: