Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Widzowie zobaczyli nową wersję filmu "Znachor". Opinie nie budzą wątpliwości. Hit czy kit?
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 27.09.2023 15:19

Widzowie zobaczyli nową wersję filmu "Znachor". Opinie nie budzą wątpliwości. Hit czy kit?

Jerzy Bińćzycki i Leszek Lichota "Znachor"
fot. screen "Znachor" 1982 r./fot. "Znachor" Facebook @Netflix

"Znachor" od Netflixa 27 września zadebiutuje na ekranach i jeszcze przed premierą wzbudzał ogromne kontrowersje. Dla wielu fanów oryginalna ekranizacja wciąż ma się całkiem nieźle, a filmy realizowane na zlecenie Netflixa często dość znacznie odbiegają od materiału źródłowego. Jak widzowie przyjęli film w reżyserii Michała Gazdy?

Nowy "Znachor" od początku budził kontrowersje

Choć oficjalnie "Znachor" na platformie Netflix zadebiutuje 27 września, to pokazy specjalne najnowszej adaptacji kultowej historii odbyły się już wcześniej. W dniach 20-25 września widzowie w Toruniu, Krasnymstawie, Wałbrzychu, Kaliszu, Lidzbarku Warmińskim oraz Stargardzie mogli na własne oczy zobaczyć film, o którym od kilku miesięcy jest wyjątkowo głośno.

Nie da się ukryć, że "Znachor" to film kultowy, który od lat zachwyca widzów. W najnowszej ekranizacji w rolę legendarnego profesora Rafała Wilczura wcielił się Leszek Lichota, którego widzowie kojarzyć mogą przede wszystkim z ról serialowych. Aktor wcielał się m.in. w Grzegorza Ziębę w "Na Wspólnej", czy Marka Dębskiego w "Prawie Agaty". Czy film powtórzy sukces oryginalnych ekranizacji z 1937 i 1982 roku?

To koniec plotek. Katarzyna Cichopek przekazała pilne wieści z domu w Starej Miłosnej. Długo na to czekała

Twórcy nowego filmu stanęli przed ogromnym wyzwaniem - nie zepsuć oryginału

W dniu ogłoszenia pokazów specjalnych "Znachora" lokalne kina przeżyły prawdziwe oblężenia i już w pierwszych kilka minut po otwarciu kas bilety zostały wyprzedane. Jak relacjonuje "Super Express", sale kinowe podczas seansów wypełnione było do ostatniego miejsca, a w Toruniu ze względu na duże zainteresowanie produkcją zorganizowano aż dwa pokazy.

"Znachor" to film na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, która od początku powstawała jako scenariusz. Pierwszą ekranizację zrealizowano w 1937 roku, a w profesora Rafała Wilczura wcielił się wówczas Kazimierz Junosza-Stępowski. Drugie podejście do kultowej powieści zrobił Jerzy Hoffman w 1982 roku, a w rolach głównych oglądaliśmy parę krakowskich aktorów - Jerzego Bińczyckiego i Annę Dymną. To właśnie ten film do dziś jest niemal obiektem kultu, a liczne stacje telewizyjne regularnie przypominają nam go przy okazji świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy.

Widzowie obejrzeli nowego "Znachora". Jakie mają wrażenia?

Podczas pokazów nowej wersji legendarnej historii widzowie żywo reagowali, wielokrotnie przechodząc od śmiechu aż po płacz, a seanse nierzadko kończyły się kilkuminutowymi owacjami. Reakcje widzów nie pozostawiają złudzeń, że nowy film okaże się ogromnym sukcesem.

- Wszyscy, którzy znają poprzednią ekranizację, doskonale pamiętają kultową scenę z sądu. Dziś zobaczyłam coś zaskakującego, innego i bardzo wam za to dziękuję - relacjonowała jedna z widzek po seansie w Toruniu.

Wśród komplementów pod adresem nowego filmu szczególnie wyróżnił się ten, który padł po seansie w Wałbrzychu - rodzinnym mieście Leszka Lichoty, który wcielał się w rolę Rafała Wilczura. Po pokazie specjalnym widzowie mogli zobaczyć pękającą z dumy mamę aktora oraz usłyszeć słowa jednej z widzek, która była spokrewniona z artystą, który wcielił się w głównego bohatera w poprzedniej ekranizacji.

- Jerzy Bińczycki, który był moim wujkiem, na pewno byłby z was dumny, a pan bardzo mi go przypomina - powiedziała po seansie widzka, a komplement z pewnością poruszył do głębi Leszka Lichotę.

Źródło: Super Express

Tagi: Film