Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Jan Borysewicz żył, jak gwiazda rocka. Jego ekscesy do dziś budzą niesmak. Jak bawił się członek Lady Pank?
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 05.11.2023 16:07

Jan Borysewicz żył, jak gwiazda rocka. Jego ekscesy do dziś budzą niesmak. Jak bawił się członek Lady Pank?

Jan Borysewicz Lady Pank
Jan Borysewicz żył, jak gwiazda rocka. Fot. Kapif

Jan Borysewicz to niewątpliwie jedna z najbardziej charyzmatycznych postaci w historii polskiego rocka. Nowa biografia muzyka rzuca nowe światło na kilka skandalicznych wydarzeń, którymi przed laty żyły media. Artysta jednocześnie nie ukrywa, że rzeczywiście prowadził hulaszczy żywot pełen rozmaitych swawoli. Jak bawił się członek Lady Pank?

Skandaliczne zachowanie Jana Borysewicza na koncercie dla dzieci

Starsze pokolenia doskonale pamiętają koncert Lady Punk z 1 czerwca 1986 roku. Data nie jest przypadkowa, bowiem widowisko zorganizowano na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu z okazji Dnia Dziecka. Niestety, nie wszystko było przyjazne rodzinie, a duży wpływ miał na to wspomniany artysta. 

Doszło bowiem do pewnego incydentu, który na kolejne lata przysporzył mu łatkę skandalisty. Mowa o momencie, w którym pokazał zebranym pod sceną dzieciom swoją męskość. Jak po kilku dekadach wspomina to kontrowersyjne zdarzenie sam zainteresowany?

Mam w sobie pewną wdzięczność, że do tego wszystkiego doszło. Bo ten moment we Wrocławiu podziałał na mnie jak hamulec bezpieczeństwa. Jakby ktoś pociągnął za niego w ostatnim momencie, żebym nie zajechał za daleko - czytamy w książce "Jan Borysewicz. Mniej obcy" napisanej przez Marcina Prokopa.

Te tłumaczenia wydają się absurdalne, jeśli nie ma się pełnego wglądu do tego, co dokładnie wydarzyło się podczas koncertu. Przybliżył je sam gitarzysta, a jego relacja rzuca zupełnie inne światło na tę delikatną sprawę. Z biografii dowiadujemy się, że ów wulgarny czyn nie był skierowany do dzieci, a do stojącej pod sceną grupy agresywnych rzezimieszków, którzy byli uprzejmi pokazywać występującemu na scenie artyście środkowy palec. Lider Lady Pank nie zamierzał wtedy uciekać przed odpowiedzialnością. To, co zrobił tuż po kompromitującym widowisku, aż trudno sobie wyobrazić. 

Wielka miłość Jacka Borkowskiego zmarła po ciężkiej chorobie. Miała zaledwie 42 lata. Gwiazdor do dziś bardzo cierpi

Jak bawił się Jan Borysewicz? "Balanga trwała od tygodnia"

Jan Borysewicz szczerze opowiedział, że po powrocie z aresztu i wytrzeźwieniu, gdy zdał sobie sprawę z tego, co się stało, chciał ze wstydu odebrać sobie życie w okrutny sposób.

Stanąłem w bramie, oblałem się benzyną z kanistra i chciałem się podpalić. Naprawdę. Potem pomyślałem, że mój brat popełnił samobójstwo i rzuciłem zapalniczkę. Dwa samobójstwa w jednym domu to za dużo. Myślę, że w pewnym sensie Andrzej uratował mi wtedy życie - relacjonował, wspominając o starszym bracie, który nauczył go grać na gitarze.

Gwiazdor polskiego rocka nie prowadził spokojnego życia. Specyfika pracy, ciągłe koncerty i wojaże po całej Polsce nie były najlepszym otoczeniem do stabilizacji. W zamian królowały imprezy, które w pewnym okresie trwały non-stop — także przed feralnym wystąpieniem z 1986 roku.

U mnie chyba od tygodnia trwała balanga. Na koncert dojechaliśmy już wszyscy wstawieni i przez całą drogę było dalsze picie. W hotelu (…) chwilę później już siedzieliśmy w restauracji, przy barku, więc cały czas ta maszyna balangowa działała. I w takim stanie, ledwie trzymając pion, ruszyliśmy na koncert do mojej dzielnicy zresztą. Wyszliśmy na scenę w stanie kompletnego braku kontaktu z rzeczywistością - wspominał.

Popularny muzyk starał się usprawiedliwić swoje obsceniczne zachowanie, które było pierwszym tego typu ekscesem w historii polskiego, małego w latach 80. show-biznesu. Nie dziwi zatem, że gazety pisały także o innych wybrykach "skandalisty Borysewicza", m.in. o późniejszej bójce z milicją. Czy 68-letni i doświadczony artysta aktualnie również kultywuje równie rozrywkowe zwyczaje?

Jan Borysewicz Lady Pank
Jan Borysewicz żył, jak gwiazda rocka. Fot. Kapif

Jan Borysewicz żył jak gwiazda rocka. "Balansowaliśmy na krawędzi"

W biografii "Jan Borysewicz. Mniej obcy" niejako rozlicza się z przeszłością, pijaństwem, "seksekcesami", burdami i innymi mało chlubnymi okolicznościami, które wtedy były dla niego normą i codziennością. Uważa, że jego historia powinna być przestrogą dla młodych, którzy również chcą prowadzić szalony żywot godny gwiazdy rocka. 

Przez te wszystkie lata balansowaliśmy na krawędzi i naprawdę to się mogło źle skończyć. Skończyło się jednym zawałem i bolącym biodrem, więc uważam, że wziąłem się w garść w odpowiednim czasie. To, co chciałem zrobić w swoim życiu, to przejść rock’n’rollowe szaleństwo. I wyszedłem z tego w zasadzie bez szwanku - wyznał.

Jan Borysewicz osiągnął już wiek emerytalny, jednak podobnie jak wielu kolegów i koleżanek nie zamierza schodzić ze sceny. Oczywiście praca ma zupełnie inny wymiar niż kiedyś, także ze względu na porzucenie używek.

Gramy koncerty po dwie godziny, czyli dłużej niż kiedykolwiek. Nie potrzebuję niczego w siebie wlewać ani niczego wąchać. I to jest fantastyczne. To jest wolność, to jest moje życie, ja mogę decydować, co z nim robię - podsumował w biografii, w której wcześniej z nostalgią opisał swoje rozliczne i zaskakujące losy. 

Wybieracie się do księgarni?

Jan Borysewicz Lady Pank
Jan Borysewicz żył, jak gwiazda rocka. Fot. Kapif
Jan Borysewicz Lady Pank
Jan Borysewicz żył, jak gwiazda rocka. Fot. Kapif
Jan Borysewicz Lady Pank
Jan Borysewicz żył, jak gwiazda rocka. Fot. Kapif

Źródło: "Jan Borysewicz. Mniej obcy" aut. Marcin Prokop