Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Nie żyje Harry Belafonte, słynny amerykański muzyk i aktor
Anna Dymarczyk
Anna Dymarczyk 25.04.2023 17:00

Nie żyje Harry Belafonte, słynny amerykański muzyk i aktor

znicz
Iberion

Nie żyje jeden z najbardziej znanych muzyków tworzących w stylu calypso. Jako pierwszy Afroamerykanin odebrał nagrodę Emmy. Zorganizował również nagrania do piosenki "We Are the World", która zmieniła świat. Harry Belafonte miał 96 lat.

Nie żyje Harry Belafonte

Harry Belafonte wprowadził prawdziwą rewolucję muzyczną w Stanach Zjednoczonych. Twórca znany ze swoich charakterystycznych i skocznych przebojów zawojował listy przebojów. Zajmował się również aktorstwem i to na tyle udanie, że stał się pierwszym Afroamerykaninem, który sięgnął po nagrodę Emmy, którą często określa się mianem “telewizyjnego Oscara”.

Wybił się w latach 50., gdy sytuacja osób czarnoskórych w Stanach Zjednoczonych była niezwykle problematyczna. Wykorzystał sławę m.in. po to, by walczyć o prawa człowieka. W 1987 roku został ambasadorem dobrej woli z ramienia UNICEF-u. 

Wspaniałe wieści o córce Ewy Błaszczyk. Po latach doszło do pojednania

Harry Belafonte nagrał piosenkę, która zmieniła świat

W 1985 roku Harry Belafonte postanowił zrobić coś naprawdę wielkiego dla osób, które doświadczyły kryzysu humanitarnego na świecie. Dochód ze sprzedaży singla, który nagrać miały wspólnie wielkie gwiazdy, miałby zostać przeznaczony na pomoc dla krajów afrykańskich zagrożonych głodem.

Do tego przedsięwzięcia Belafonte zaprosił wielkie gwiazdy muzyki lat 80. W projekcie “We Are the World” udział wzięli m.in. Lionel Richie, Tina Turner, Stevie Wonder, Bob Dylan czy Bruce Springsteen. Piosenka spełniła swoje zadanie i do dziś jest znana na całym świecie. 

Harry Belafonte - przyczyna śmierci

Sam Harry Belafonte również ma na swoim koncie wiele wielkich przebojów, w tym m.in. “Jump in the Line” czy “Banana Boat (Day-O)”. Te piosenki na zawsze zagościły w wyobraźni Amerykanów i miłośników tamtejszej muzyki.

Harry Belafonte zmarł w wieku 96 lat w swoim mieszkaniu na Manhattanie. Jego rzecznik prasowy podał, że przyczyną śmierci była zastoinowa niewydolność mięśnia sercowego. 

Źródło: New York Times