Rozrywka.Goniec.pl > Lifestyle > Znany youtuber poszedł do baru rybnego na Helu i pokazał "paragon grozy". Internauci się zagotowali
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 24.07.2023 09:04

Znany youtuber poszedł do baru rybnego na Helu i pokazał "paragon grozy". Internauci się zagotowali

Maciej Je ocenia helską restaurację
YouTube: @Maciej Je

Maciej Blatkiewicz, popularny YouTuber, testujący dania kulinarne, odwiedził niedawno Hel, gdzie sprawdził lokalne restauracje i food trucki. Miłośnik kulinariów ocenił serwowane specjały i... pochwalił się paragonami. Jeden z nich wywołał niemałe poruszenie wśród internautów.

Znany youtuber pochwalił się wizytą w popularnym lokalu na Helu

Popularny YouTuber w trakcie swojej podróży po helskich knajpach trafił do popularnego baru "To-Tu", który znajduje się na ul. Wiejskiej 57. Restauracja, która istnieje od początku lat 90, należy do najpopularniejszych na półwyspie, o czym może świadczyć niemal 2 tys. opinii w serwisie Google oraz doskonałą oceną gości wynoszącą aż 4,7/5 gwiazdek.

- To miejsce słynie ze smażonej ryby prosto z patelni oraz zupy rybnej po kaszubsku [...] Na miejscu można też kupić wędzoną i surową rybę czy przetwory. Jest to taka restauracyjka połączona ze sklepem - wyjaśnił Maciej Je w swoim filmie na YouTube.

Lokalizacja i charakter punktu sprawia, że klienci mogą liczyć na świeże ryby, a co za tym idzie doskonały smak oferowanych dań. Nic dziwnego, że obiad zaserwowany w barze rybnym "To-Tu" bardzo Maciejowi Blatkiewiczowi smakował. YouTuber zamówił zupę rybną po kaszubsku, smażonego dorsza po helsku, frytki oraz surówkę z kiszonej kapusty.

"Królowe życia". Cztery jego partnerki nie żyją. Jego obecna dziewczyna jest 30 lat młodsza

Maciej Je ocenił dania w popularnym helskim lokalu

Jako pierwsze danie na stół trafiła zupa, którą Maciej Je ocenił jako bardzo dobrą i "delikatnie słodkawą". Docenił także duże i soczyste kawałki ryby, które znalazł w bulionie. Równie dobrze wypadło drugie danie, czyli smażony dorsz po helsku, czyli z masłem czosnkowym.

- Dobra jest ta ryba. Nie jest taka tłusta, jak myślałem, że będzie [...]. W środku soczysta i jędrna. Miło mi się to je bardzo. Nawet cytryną nie skropiłem, bo nie trzeba. Dość wyraźnie czuć to masło czosnkowe [...] Panierka nie jest jakaś narzucająca się. Nie dominuje smaku ryby - skwitował drugie danie Maciej Blatkiewicz.

Na koniec youtuber ocenił zamówione frytki jako "smaczne, chrupiące z zewnątrz i mięciutkie środku". Bar rybny pozytywnie zaskoczył autora nagrania, który obawiał się, że otrzyma "wyrób frytkopodobny" lub gotowe frytki z zamrażarki. Surówka z kiszonej kapusty w ocenie youtubera była z kolei "kwaśna, aż tak, że wykręca twarz", co w tym przypadku potraktować można jako komplement.

Youtuber pokazał paragon. Internauci się zagotowali

Bar rybny w ocenie Macieja Blatkiewicza wypadł bardzo pozytywnie, co tylko potwierdza wysokie noty lokalu w serwisach internetowych. Niestety, cieniem na wizycie kładą się ceny, które w oczach internautów były wzięte z kosmosu.

Maciej Je za filet z dorsza o wadze 300 g zapłacił 43,5 zł, czyli 145 zł/kg. Za frytki youtuber zapłacił 12 zł, za surówkę z kapusty 6 zł, a za zupę rybną 20 zł. To oznacza, że za dwudaniowy obiad z dodatkami przyszło mu zapłacić aż 81 zł i 50 gr.

Maciej Blatkiewicz na koniec filmu spytał internautów, co sądzą o kwocie na paragonie. Jeden z nich stwierdził, że mamy do czynienia z popularnym "paragonem grozy", choć część z fanów Macieja uznała, że każdy widzi ceny przed zamówieniem dań i wie, na co go stać. Jeśli zajrzymy uważnie w kartę, na koniec rachunek za posiłek nie będzie dla nas żadnym zaskoczeniem.

Na koniec warto podkreślić, że w tym przypadku cena, choć wysoka, znalazła odzwierciedlenie w jakości produktów i smaku serwowanych dań. Niestety nad polskim morzem nie jest to regułą i wielokrotnie możemy zapłacić podobne kwoty za smażoną rybę z zamrażarki i równie świeże frytki. Warto zatem wybierać miejsca, w których wiemy, że zjemy dobrze i unikniemy niemiłych niespodzianek nazajutrz.

Tagi: zakupy