Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Aktor filmów Patryka Vegi ruszył w pościg za pijanym kierowcą. Oddał go w ręce policji
Paulina Antoniak
Paulina Antoniak 14.09.2023 12:49

Aktor filmów Patryka Vegi ruszył w pościg za pijanym kierowcą. Oddał go w ręce policji

policja, zatrzymanie, pościg
DOMIN/AGENCJA SE/East News [zdjęcie ilustracyjne]

Znany aktor wsławił się ostatnio czymś zaskakującym. Ruszył w pościg za pijanym kierowcą, dogonił go, po czym oddał w ręce policji. Adrian Kłos, grający w produkcjach Patryka Vegi, nie zastanawiał ani chwili i zachował zimną krew. Wszystko wyglądało, jak scena z filmu akcji. 

Znany aktor zatrzymał pijanego kierowcę

Adrian Kłos jest znany szerszej widowni z filmów takich jak “Bad Boy”, “Jak zostałem gangsterem” czy “Polityka”. Aktor ma też doświadczenie w pracy w policji. - To było dawno temu, ale pewne nawyki w człowieku zostają. - Nie potrafię przejść obojętnie – powiedział w rozmowie z Faktem. - Nie zastanawiałem się ani chwili. Taki już jestem. Jak dzieje się coś złego, to działam, pomagam – dodał. 

"Jak ja kocham". Dawid Kwiatkowski publicznie wyznał swoje uczucia. Dołączył zdjęcie

Szczegółowo opisał całe zdarzenie

Wszystko wydarzyło się w Starych Babicach pod Warszawą. Adrian Kłos zauważył, że coś jest nie tak, gdy kierujący pojazdem mężczyzna wymusił na nim pierwszeństwo. - Najpierw ten kierowca wymusił na mnie pierwszeństwo. Później widziałem, jak ten samochód zahacza o wysepkę, jak zjeżdża z drogi. To wzbudziło moje podejrzenia – relacjonował niebezpieczną sytuację. 

Po tym, co zauważył, aktor postanowił ruszyć za kierowcą. - Jechałem za nim jakiś czas, minęliśmy rondo i wtedy ja go wyprzedziłem, zajechałem mu drogę i wyciągnąłem z samochodu – zrelacjonował. 

Po wszystkim wezwał policję

Mężczyzna stawiał opór, zaczął się szarpać, a nawet chciał aktorowi dać łapówkę. Adrian Kłos nie dawał za wygraną, wezwał policję i pilnował, aby pijany kierowca nie uciekł. 

- Wyciągnął tysiąc czy dwa tysiące, chciał mi to dać, prosił, żeby go puścić, bo jest w Polsce nielegalnie, ale nie ze mną takie numery. Ja wiem, że za chwilę znów by wsiadł do samochodu i mógłby kogoś nawet zabić. Musiałem siłą go trzymać do przyjazdu policji, którą wezwał ktoś z innego samochodu. Dosyć długo trwało, zanim przyjechali mundurowi. Czekaliśmy jakieś pół godziny – opowiedział. 

Źródło: Fakt

Tagi: policja