Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Beata Ścibakówna o Januszu Rewińskim. "Jego śmierć to duża strata"
Patryk Idziak
Patryk Idziak 06.06.2024 20:32

Beata Ścibakówna o Januszu Rewińskim. "Jego śmierć to duża strata"

Beata Ścibakówna i Janusz Rewiński
fot. KAPiF

Janusz Rewiński zmarł 1 czerwca, pozostawiając po sobie wiele wspomnień. 74-letni aktor w ostatnim czasie dystansował się od swojego dawnego otoczenia. Jak wspomina Beata Ścibakówna, która procowała z Rewińskim na planie serialu “Tygrysy Europy”, tak naprawdę w kontaktach z nią zawsze był powściągliwy.

Beata Ścibakówna o przyjaźni z Januszem Rewińskim: "To dużo powiedziane"

Beata Ścibakówna była odtwórczynią roli Elizabeth Nowak w kultowym serialu “Tygrysy Europy” i jako serialowa żona Janusza Rewińskiego tworzyła z nim równie kultową parę. W rozmowie z “Co za tydzień” zapytana o to, czy nazwałaby ich relację przyjaźnią, odpowiedziała wprost. “To dużo powiedziane”.

Spędziliśmy ze sobą sporo czasu. Ale nigdy nie było takiej komitywy, że może w przerwie zdjęć pójdziemy na kawę. Myślę, że chciał zachowywać dystans i ja to rozumiem – wyjaśniała.

Krzysztof Rutkowski pójdzie do sądu. Wyjaśni spór o alimenty

Janusz Rewiński stronił od znajomych nie bez powodu

Rozgraniczanie pracy i życia prywatnego było dla Beaty Ścibakówny zrozumiałe. Aktorka przedstawiła w rozmowie swoje zdanie i wytłumaczyła, dlaczego fakt spędzania ze sobą tylu godzin na planie nie przekładał się na tworzenie przyjaźni.

Myślą, że jeśli ktoś jest zabawny na scenie, to w życiu prywatnym też taki musi być. Traktują go jak kolegę. A przecież nie zawsze tak jest. I wydaje mi się, że Janusz właśnie dlatego trzymał dystans, rozdzielał pracę z życiem prywatnym, co doskonale rozumiem i szanuję – kończy wypowiedź.

Bezsprzecznie Janusz Rewiński był ciekawą postacią. "Jego śmierć to duża strata"

Większość kojarzy Rewińskiego z roli Stefana “Siary” Siarzewskiego, wygłaszającego niezapomniane teksty krążące już nie tyle jako cytaty, a powiedzenia w mowie codziennej. Prawdą jest, że był to aktor na tyle barwny, że z każdej jego gry można było wyciągnąć kwestię godną zapamiętania.

Jerzy Gruza wypuszczał Janusza i pozwalał, żeby po prostu improwizował, a ja czasami nie wiedziałam, czy już mam mówić swój tekst, czy Janusz będzie kontynuował swoją improwizację (…) – żartuje Beata Ścibakówna.