Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Witold Paszt we wspomnieniach przyjaciela z zespołu. "Wiem, że byłem dla niego bardzo ważny"
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 01.11.2022 12:10

Witold Paszt we wspomnieniach przyjaciela z zespołu. "Wiem, że byłem dla niego bardzo ważny"

witold paszt jerzy słota dariusz tokarzewski
AGENCJA SE/East News

Witold Paszt zmarł w lutym tego roku, jednak pamięć o piosenkarzu wciąż żyje w pamięci nie tylko fanów, ale także – a może przede wszystkim – jego przyjaciół. Jednym z nich jest Dariusz Tokarzewski, członek zespołu VOX, który wspomina muzyka w poruszającym wywiadzie. Muzyk do dziś nie był w stanie wykasować numeru telefonu zmarłego kolegi.

Witold Paszt był wiernym towarzyszem Tokarzewskiego

Dariusz Tokarzewski szczyci się tym, że lider jego zespołu miał do niego duże zaufanie. Gdy zmarła jego ukochana żona, właśnie do kompozytora wykonał pierwszy telefon.

- Witek tego nie pokazywał, bo miał bardzo mocny charakter, ale z perspektywy czasu, wiem, że bardzo mnie lubił i bardzo szanował moje umiejętności. Często rozmawialiśmy na tematy zawodowe i wiem, że miał do mnie ogromne zaufanie, bo kiedy zmarła jego żona, to pierwszy telefon wykonał do mnie, jako pierwszy dowiedziałem się o tej tragedii – mówił w Plejadzie.

Dariusz Tokarzewski był częstym gościem w Zamościu, gdzie razem z rodziną mieszkał zmarły gwiazdor. Jego zalety do dziś wspomina z wielkim rozrzewnieniem i podziwem.

- Bardzo dobry człowiek. Dużo pomagał ludziom, dużo działał w mieście, bardzo zaradny, a przy okazji bardzo zdolny. Oprócz tego, że był muzykiem, to umiał wiele rzeczy. Przyjeżdżałem do niego do domu, a mieszkam dom w dom z mamą, i kiedyś spotkałem go, jak wychodził ze studni w berecie, więc nawet takie rzeczy umiał robić. Umiał naprawić wszystko w domu – mówił i nie ukrywał, że ich zażyła relacja trwała od 1987 roku, kiedy zastąpił rozstającego się z VOX-em Ryszarda Rynkowskiego.

- Kiedy nasze dzieci były małe, do dzisiaj zresztą córki Witka mówią do mnie "wujku", bardzo się przyjaźniliśmy. Wtedy było więcej czasu na te przyjaźnie. Mieliśmy cały tydzień na to, żeby się napracować, a kiedy przyjeżdżałem do Zamościa, do moich rodziców, to najpierw wpadałem do Witka i tam albo zjedliśmy pizzę, a to wypiliśmy piwo, dzieci były prawie w tym samym wieku, więc się razem bawiły. Tak to mile wspominam. Wiem, że dla niego byłem w zespole ważny. Choć kilka razy nawaliłem, to on te sytuacje rozumiał – opowiadał.

Dariusz Tokarzewski o smutku, który zmorzył się w święto zmarłych

Przyjaciel Witolda Paszta wraz z kolegami z grupy VOX po śmierci frontmena z trudem wrócili do koncertowania, a jednym z pierwszych po powrocie na scenę był ten w Zamościu. Nie ukrywał, że przed fanami było im trudno, a utraconemu wokaliście poświecili nawet jedną z piosenek zatytułowaną "Jak słońce". "Wierzymy, że to słońce, czyli jego myśli, żeby zespół dalej pracował, funkcjonował, nam przyświeca. " – opowiadał w rozmowie z Plejadą.

Dariusz Tokarzewski nie ukrywał także, że tego roku Wszystkich Świętych będzie dla niego wyjątkowo ponurym czasem.

- To będzie trudny czas, bo będą wracały wspomnienia, będą wracały fajne koncerty, nie tylko w Polsce, ale i za granicą. No i przede wszystkim jego obecność w zespole, bo możemy wspomnieć przysłowie "nie ma ludzi niezastąpionych", ale w tej sytuacji Witek jest nie do zastąpienia. Brakuje jego liderowania, brakuje jego osobowości, brakuje jego barwy głosu, no i jego obecności w zespole. Będzie to trudne, cały czas jest trudne — zaznaczył na łamach portalu Plejada.

Dariusz Tokarzewski: "Do dziś mam niewykasowany numer do Witka"

62-letni muzyk w wywiadzie wyjawił również, że codzienność nie jest już tak pogodna, jak wtedy, gdy w jego życiu obecny był Witold Paszt. Widzi to zwłaszcza podczas zwyczajów, które należały do tradycji na trasie koncertowej. Wszyscy członkowie zespołu VOX spędzali ze sobą wtedy bardzo dużo czasu, a dziś starają się kontynuować pewne rutyny, jakie Paszt wprowadził do zespołu.

- Mieliśmy coś takiego, że po każdym koncercie zawsze analizowaliśmy, kto się pomylił itp. Witek był w każdym calu profesjonalistą, nie popuścił żadnej nuty. Ja do dzisiaj mam niewykasowany numer telefonu do Witka, zresztą moi koledzy tak samo i często się łapiemy na podobnym do Witka myśleniu: jak ma wyglądać kolejny koncert, jaką piosenkę nową byśmy zrobili. Brakuje nam tej bazy, takiego zaczepu, którym był Witek – ubolewał.

Witold Paszt zmarł w wieku 68 lat. Przed śmiercią chorował na koronowirusa.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Tagi: Witold Paszt