Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Tak Makłowicz pracuje nad swoją rzeźbą. Nie wiedział, co go czeka
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 17.02.2024 10:17

Tak Makłowicz pracuje nad swoją rzeźbą. Nie wiedział, co go czeka

Robert Makłowicz
Tak Robert Makłowicz pracuje nad swoją rzeźbą. Fot. KAPiF

Robert Makłowicz przez wiele lat maksymę "najpierw masa, potem rzeźba" stosował wybiórczo, zatrzymując się na pierwszym etapie. Choć fanom trudno to sobie wyobrazić, kulinarny ekspert postanowił bardziej zadbać o swoją sylwetkę. To, jak o tym opowiada,, jest lepsze niż stand-up.

Robert Makłowicz zamienił garnki na sztangę

Robert Makłowicz kojarzy się widzom z dobrze znaną scenerię. Zza kuchennego stołu, na którym warzy się gorąca strawa, obok smażą się opanierowane kotlety, a w planach jest także słodka puenta przygotowywanej biesiady. Choć jego programy o gotowaniu cieszą się nieprzerwaną popularnością od lat, gwiazdor postanowił nieco (a nawet bardzo) zmienić otoczenie. Jak do tego doszło? Wiemy.

Pandemia w pełni. Konkurent Magdy Gessler wybrał się do galerii handlowej. W eleganckim sklepie z marynarkami oprócz miłych sprzedawców zaczepił go nieoczekiwany delikwent, który uprzednio zlustrował go surowym spojrzeniem od stóp do głów.

Może chciałby popracować pan nad swoją rzeźbą albo poruszać się? - zagadnął - czytamy w Wysokich Obcasach.

Właśnie tak zaczęła się historia, dzięki której już nigdy na króla polskiej gastronomii wielbiciele nie spojrzą w ten sam sposób. Jak można się domyślić, na zadane przez nieznajomego pytanie odpowiedział - tak! Co wydarzyło się dalej?

Niewiarygodne, jakiego wyznania jest Robert Makłowicz. Niewiele osób wiedziało

"Azjatyckie zwinności" Roberta Makłowicza. Kucharz poszedł na siłownię

Robert Makłowicz z efektownymi aktywnościami sportowymi nie zawsze był na bakier. Podczas wywiadu z dumą oznajmił, że w czasach młodości uskuteczniał grę w badmintona, a lubuje się także w nartach. Od tych wspomnień minęło jednak tyle czasu, że z aprobatą przystanął na nagłą propozycję i zgodził się na spotkanie z trenerem. I to w jego królestwie.

Siłownia? To ostatnia rzecz, jaka mogłaby mi sprawić przyjemność. Skoro jednak umówiłem się wtedy na trening, doszedłem do irracjonalnego wniosku, że nie wypada odmówić tak sympatycznemu człowiekowi - relacjonował.

60-latek, któremu do tej pory crossfit kojarzył się, jak sam mówi, "z wymachiwaniem nieodciętymi członkami ludzkimi", musiał na nowo zapoznać się z - tym razem - poprawną definicją tej dyscypliny.

Chciałem doświadczyć czegoś, czego na co dzień nie mam okazji przeżyć. Wiedziałem, że w najgorszym wypadku czeka mnie seria bolesnych ćwiczeń. I to się potwierdziło. Nie bałem się narazić na śmieszność z powodu mojej sprawności fizycznej. Mnie raczej można pozazdrościć azjatyckiej zwinności. Bo jestem niewielki, z nisko położonym środkiem ciężkości, ale za to niezwykle szybki - oznajmił.

Rączy niczym gazela kucharz, zanim oddał się pod pieczę specjalisty, dobrze się przygotował. Kupił odpowiednie spodenki i sportowe buty, by "nie przyjść na siłownię w lakierkach"

Poczyniłem zatem przygotowania, które wymagały ode mnie pewnego poświęcenia. Musiałem znaleźć odpowiednie gacie i buty sportowe, bo kto to widział, by przyjść na siłownię w lakierkach - zaznaczył Makłowicz.

Robert Makłowicz
Tak Robert Makłowicz pracuje nad swoją rzeźbą. Fot. AKPA

Robert Makłowicz zaczął ćwiczyć crossfit. "Zwisałem głową w dół"

Z relacji Roberta Makłowicza wynika, że początkowo był nieco przerażony, że będzie musiał wzorem innych osiłków przerzucać ogromne opony. Ta perspektywa na szczęście okazała się odległa. Co zatem musiał robić pod okiem osobistego trenera?

Głównie uwieszałem się na drabinkach albo zwisałem z jakichś przyrządów głową w dół. Choć crossfit okazał się sportem wymagającym, był wspaniałym doświadczeniem - opowiadał.

Robert Makłowicz przy okazji regularnych wizyt w nowym dla siebie miejscu miał też okazję poznać jego specyfikę. Jak sam przyznał, były to dla niego "zaklęte rewiry", a żargon ćwiczących na siłowni atletów był dla niego zupełnie obcy. 

Bawiło mnie, jak wielu z nich pytało z przejęciem, nad jakimi partiami mięśni obecnie pracuję. Potem było mi jednak mniej do śmiechu. Ćwiczenia okazały się wyrafinowane, zaawansowane i bolesne. Przez tydzień dochodziłem do siebie, bo nie mogłem się ruszyć - podkreślił na łamach Wysokich Obcasów.