Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > "Serce Marty stanęło o 9:05". Kubacki zdradza szczegóły koszmaru
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 21.01.2024 11:49

"Serce Marty stanęło o 9:05". Kubacki zdradza szczegóły koszmaru

Dawid Kubacki
Dawid Kubacki pierwszy raz zdradza szczegóły horroru, który przeszedł. Fot. KAPiF / Instagram @dawid.kubacki.official

O stanie zdrowia Marty Kubackiej mówiła cała Polska. Żona Dawida Kubackiego nagle trafiła do szpitala, a jej życie było poważnie zagrożone. Skoczek wyjawił, jak wyglądały okoliczności tych ponurych wydarzeń. Nie da się ukryć, że również on przeżył wtedy prawdziwy horror.

Dramat Marty Kubackiej rozegrał się w marcu 2023 roku

Gdy Dawid Kubacki przygotowywał się do turnieju w skokach narciarskich w Norwegii w marcu ubiegłego roku, jego przebywająca w domu małżonka nieoczekiwanie straciła przytomność. Trafiła do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. To jedna z najlepszych klinik zajmujących się dolegliwościami kardiologicznymi. 

Tamtejsi lekarze stwierdzili u Marty Kubackiej poważną arytmię serca. Jej stan był ciężki, a powodzenie leczenia wcale nie było oczywiste. Na szczęście pacjentce udało się wyjść z opresji. Jak ten trudny moment wspomina skoczek?

Dorota Zawadzka publicznie zwróciła się do Kubackich. Superniania napisała wymowne słowa

Dawid Kubacki rzucił wszystko i wrócił do żony. "Najgorsze godziny, jakie przeżyłem"

W trakcie, gdy w Polsce Marta Kubacka walczyła o życie, sportowiec przebywał w miejscu oddalonym o setki kilometrów. Kiedy tylko dowiedział się o problemach, porzucił walkę w zawodach i postanowił czym prędzej wrócić do kraju.

Najpierw dostałem informację, że serce Marty stanęło, ale że przewieziono ją do szpitala i chociaż jest nieprzytomna, to akcję serca przywrócono. Te następne krytyczne momenty, te kolejne zatrzymania, były już wtedy, gdy byłem na miejscu. Ale podróż i jeszcze wcześniej czekanie na nią to było coś okropnego. To najgorsze godziny, jakie przeżyłem. Po naszym porannym rozruchu, w dniu konkursu, dostałem informację, co się stało -relacjonował na łamach portalu Sport.pl.

Dawid Kubacki dodał, że za radą trenerów zostawił w Norwegii wszystkie swoje bagaże. Wciął tylko mały plecak z dokumentami i ruszył na lotnisko. Niestety, nie udało mu się zdążyć na pierwszy samolot powrotny o 13 i musiał w nerwach czekać na kolejny, sześć godzin później.

W hotelu co pięć minut kursowałem z pokoju na stołówkę po kawę. Na pewno wypiłem jej kilka litrów. Naprawdę nikomu nie życzę, żeby przeżywał coś takiego i bardzo się cieszę, że to wszystko się tak dobrze skończyło - wyjawił.

Skoczek w szczerej rozmowie zwrócił uwagę także na okoliczności, jakie miały miejsce w jego domu. Okazuje się, że dużą rolę odegrał przypadkowy splot zdarzeń, dzięki którym jego żona mogła uzyskać szybką pomoc.

Dawid Kubacki zdradza szczegóły zdrowotnego horroru żony. "Serce Marty stanęło o 9:05"

Dawid Kubacki wyznał, że feralnego dnia w jego posiadłości pojawili się wujkowie, którzy błyskawicznie rozpoczęli akcję ratunkową. Gdyby nie oni, sytuacja Marty Kubackiej byłaby jeszcze groźniejsza. Do dziś dziękuje Bogu, że nie była wtedy sama w domu.

Góra tak chciała. Tamtego dnia z Martą i dziećmi miała być moja mama, ale wujkowie dali znać, że oni przyjadą, bo tak im się wszystko poukładało, że mają czas, żeby Martę i dziewczynki odwiedzić. Serce Marty stanęło o godzinie 9.05, a gdyby w naszym domu byli wtedy nie wujkowie, tylko mama, to mama poszłaby na mszę o godzinie dziewiątej, wróciłaby dopiero po godzinie i wiadomo co by było... - mówił z przerażeniem.

Dzięki dynamicznej reakcji krewnych po Martę Kubacką przyjechała karetka. Praca jej serca się zatrzymała, każda kolejna sekunda zwiększała ryzyko, że mózg zacznie obumierać. Czas miał wtedy fundamentalne znaczenie.

Cieszę się, że Marta w tym wszystkim nie miała świadomości, co się dzieje. Że ona dopiero po wybudzeniu w szpitalu zaczęła łapać kontakt z rzeczywistością i dziwiła się, gdzie jest i dopytywała, co się stało - czytamy na Sport.pl.

Źródło: Sport.pl