Rozrywka.Goniec.pl > Lifestyle > Nowe zasady kolędy. Polacy będą musieli się przyzwyczaić. Wielu odetchnie z ulgą
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 21.11.2023 18:38

Nowe zasady kolędy. Polacy będą musieli się przyzwyczaić. Wielu odetchnie z ulgą

Chodzenie po kolędzie
Nowe zasady w chodzeniu po kolędzie, CEZARY PECOLD/East News

Tuż przed świętami wiele osób spodziewa się księdza po kolędzie. Niestety, nie wszyscy chętni są przyjąć go w swoje progi, ale nie potrafią najzwyczajniej w świecie odmówić. Najnowsze zmiany mogą zatem ich ucieszyć. Dlaczego?

Wielu Polakom spodobają się nowe zmiany. Co nowego w chodzeniu po kolędzie?

Dotychczas wizytę księdza zapowiadali ministranci, którzy pukali do drzwi i zadawali dla wielu niewygodne pytanie, czy przyjmą duchownego. Wielu Polaków w takiej sytuacji nie potrafiło odmówić i poniekąd wbrew sobie zapraszali go do siebie.

Najnowsze zmiany w zasadach chodzenia po kolędzie, które pojawiły się na Śląsku, mogą spodobać się wielu Polakom. Wedle nowych reguł, to wierni decydują o tym, czy chcą przyjąć księdza i mają możliwość zaprosić go do siebie wcześniej. Dzięki temu duchowni odwiedzają tylko te mieszkania, w których są mile widziani... a pozostali mieszkańcy nie muszą udawać, że nie ma ich w domu.

Dał się pogrzebać żywcem, pod ziemią spędził 7 dni. Nagranie z wnętrza trumny trafiło do sieci

Mieszkańcy chwalą sobie zmiany w chodzeniu po kolędzie. Nie każdy chce przyjąć księdza

Kolędy na zaproszenie zyskują na Śląsku dużą popularność, a nowe rozwiązanie chwalą sobie nawet wierni, którzy dotychczas nie mieli problemów z przyjęciem księdza po kolędzie. Jak wynika z rozmów z mieszkańcami Śląska, które przeprowadziła Gazeta Wyborcza, bezpośrednie pytanie ministrantów dla wielu osób było mocno krępujące.

Pan Andrzej z Bielsko-Białej przyznał, że nie chodzi do kościoła, ale gdy zastaje pod swoimi drzwiami ministrantów, to najzwyczajniej w świecie głupio mu odmówić. Nowy model, który księża wypracowali w czasie pandemii, zdecydowanie bardziej mu odpowiada.

Tak samo, jak nie odmawiam kominiarzom, gdy przychodzą z kalendarzem. Chociaż jedno i drugie kojarzy mi się z akwizycją - przyznaje mężczyzna w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

W rozmowie z dziennikiem wiele osób przyznało, że czuło się niezręcznie podczas wizyty księdza w domu, ale nie potrafili odmawiać. Co ciekawe, często drzwi duchownemu otwierały również osoby, które na co dzień są niewierzące i nie czują się związane z instytucją Kościoła Katolickiego.

Bardzo rzadko chodzę do kościoła, ale wzięłam kiedyś nawet specjalnie urlop w pracy, żeby przyjąć kolędę. Rodzice zawsze przyjmowali księdza, nie potrafię inaczej - przyznała pani Katarzyna w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Nowe zasady chodzenia po kolędzie zawitały także do Warszawy

"Fakt" zauważył podobne zmiany już w kilku warszawskich parafiach. Przykładowo w kościele pod wezwaniem Świętej Rodziny, który znajduje się na Starym Ursusie, duchowni zwrócili się do parafian, aby zgłaszali chęć przyjęcia księdza, bo w innym przypadku ich mieszkania będą omijane.

Mieszkańców, którzy w ostatnich trzech latach nie przyjmowali księży, albo nie uczestniczyli w mszach św. kolędowych, a w tym roku pragną przyjąć, również prosimy o zgłaszanie się, ponieważ mieszkania te będą omijane - brzmiał komunikat parafii.

Zyskujący popularność nowy zwyczaj ma same zalety. Z jednej strony duchowny nie musi poświęcać czasu osobom, które niechętnie zapraszają go do siebie, z drugiej niewierzący mieszkańcy Śląska nie są stawiani w niekomfortowej sytuacji. Dzięki temu ksiądz odwiedza jedynie te osoby, które rzeczywiście wyrażają taką chęć i nie uległy społecznej presji. Co sądzicie o śląskich zasadach kolędy? Przyjęłyby się i u was?

Źródło: Gazeta Wyborcza, Fakt.pl

Tagi: Kościół