Odwiedziny w barze mlecznym to powrót do prostych smaków, za które zazwyczaj nie trzeba przepłacać. Znany tiktoker postanowił sprawdzić usługi tego gastronomicznego przybytku, lecz skupił się na ofercie śniadaniowej. Gdy zobaczył paragon, z niedowierzaniem orzekł tylko jedno: "Tego nie da się przebić". Czy śniadanie w barze mlecznym okazało się strzałem w dziesiątkę, czy wręcz przeciwnie?
Turystka wybrała się na obiad do restauracji. Postanowiła zamówić potrawę z kraba. Gdy po skończonym posiłku zobaczyła paragon, oniemiała. Oznajmiła obsłudze, że nie miała pojęcia, ile kosztuje potrawa i natychmiast wezwała na miejsce policję.
Ceny w restauracjach nad polskim morzem w tym sezonie pobiły wszelkie rekordy, jednak wciąż da się znaleźć miejsca, w których można zjeść obiad, nie wydając dużej części wakacyjnego budżetu. Wystarczy chcieć, czego za sprawą "paragonu łagodności" dowiodła zadowolona i - co najważniejsze - syta turystka. Ile zapłaciła za kotleta schabowego?
Dla turystów odwiedzających nadmorskie okolice ważne jest, by zjeść nie tylko rybkę, ale także i słodkości - przede wszystkim gofry. Okazuje się jednak, że ten smaczny deser może zaskoczyć swoją wysoką ceną. Jedna z urlopowiczek opublikowała paragon grozy dotyczący dużej kwoty za zakup gofrów.
“Paragony grozy” u niektórych wręcz mrożą krew w żyłach już na sama myśl o nich. Wakacje i letni odpoczynek nie zawsze bwa zbawienny dla naszych portfeli, z których trzeba wyciągać coraz to większe kwoty, by móc dobrze i smacznie zjeść. Jeden z paragonów zaskoczył 5-cio osobową rodzinę, jednak stało się to w zupełnie inny sposób niż początkowo mogłoby się wydawać.
Znana blogerka podzieliła się ostatnio nieprzyjemną sytuacją, której doświadczyła w pewnej eleganckiej restauracji. Gdy spojrzała na rachunek, nie mogła uwierzyć, za co kazano jej dopłacić. Właścicielka restauracji, która doliczyła tę niespodziewaną opłatę, tłumaczy, dlaczego tak się stało. Za co celebrytka musiała zapłacić?
Sezon wakacyjny w pełni, a zatem czas urlopów i wyjazdów. Podróżując nie da się pominąć tak ważnej kwestii, jaką jest jedzenie. Czy udając się na wypoczynek do Zakopanego, możemy liczyć na tani posiłek na mieście? Nie jest to łatwe zadanie, a za przykład może posłużyć doświadczenie jednej z dziennikarek, która udała się w ostatnim czasie do jednego z barów mlecznych w Zakopanem.
Wypad nad polskie morze może być kosztowny, zwłaszcza dla całej rodziny. Gdy pięć osób zamówi solidne porcje i napoje, rachunek potrafi zaboleć. O sporym zaskoczeniu napisał jeden z użytkowników Twittera, który zrelacjonował rodzinną biesiadę w jednej z restauracji w nadmorskich Chałupach. Czy dołączył do dynamicznie rozwijającego się grona posiadaczy wakacyjnych "paragonów grozy"?
Hot dogi to jedne z naszych ulubionych dań, które możemy zjeść, żeby na szybko zaspokoić głód. Często są kojarzone z niekoniecznie wartościowym i zdrowym fast foodem. Wizerunek bułki z kiełbasą stara się odczarować finalista piątej edycji programu stacji TVN Master Chef, Szymon Czerwiński. W jego sopockim lokalu przekąskę można zjeść w nowej, luksusowej odsłonie. Tyle że jego cena jest również ekskluzywna – danie kosztuje aż 100 zł. Czy warto?
Polscy turyści zdecydowali się na opowiedzenie o tym, jakie koszty ich spotykają nad morzem. Okazuje się, że beztroski wypoczynek wiąże się z ogromnymi kosztami, jeśli tylko chce się zjeść nadmorskie przysmaki. Czy można uniknąć ogromnych kosztów, gdy chce się odpocząć poza domem?
Jedna z czytelniczek Faktu wybrała się do piekarni po pieczywo – miała też ochotę na coś słodkiego. Skusiła się na cztery jagodzianki, a warto podkreślić, że drożdżówki do najtańszych nie należały. Kobieta zapłaciła za nie 60 zł, lecz to, co zaskoczyło ją jeszcze bardziej niż cena, znajdowało się w ich wnętrzu.
O tym, że w stolicy jest drogo nie trzeba nikomu przypominać. Wysokie ceny w restauracjach, pubach i barach to jedna z niechlubnych wizytówek stolicy. Ile przykładowo może kosztować zapiekanka u “MasterChefa”? Lepiej nie pytajcie, bo cena jest powalająca.
Kolejny “paragon grozy” trafił do sieci. Tym razem informacją o kosmicznej cenie obiadu w jednej z restauracji w Darłówku podzielił się pan Arkadiusz. Cena potrawy przyprawia o zawrót głowy.
Wakacje nad polskim morzem stają się coraz droższe i coraz mniej osób może sobie na nie pozwolić. Potwierdzają to użytkownicy mediów społecznościowych, codziennie zamieszczający w sieci tzw. “paragony grozy”. Ostatnio jedna z użytkowniczek Twittera udostępniła na swoim koncie dowód zapłaty za dwie zapiekanki i dwa napoje. Cena wprawia w osłupienie.
Wakacyjna drożyzna w Zakopanem i nad Bałtykiem powoli rozpływa się po całym kraju. Rachunek z Kujaw dowodzi, że wizyty w restauracjach powoli staną się zbytkiem, na który coraz mniej osób może sobie pozwolić. Nawet, jeśli chcą zjeść zwykłego kotleta schabowego.
Praktycznie każdy z nas narzeka na wciąż galopującą w górę inflację. O ile jeszcze w sklepach i marketach mniej się ją odczuje, tak podczas wyjazdów nad morze bądź w góry można odnieść wrażenie, że ceny są kolosalnie wysokie. Katarzyna Bosacka zwróciła uwagę na to, ile trzeba zapłacić za “kręconego ziemniaka”
Pewien turysta postanowił ciepłe, wakacyjne dni spędzić w Krynicy Morskiej. Podczas pobytu zdecydował wraz z partnerką, że uda się do jednej z tamtejszych restauracji. Rachunek, jaki otrzymał za obiad, przerósł jego najśmielsze oczekiwania.
Siedem lat temu Sebastian Malec zdobył zwycięstwo w prestiżowym European Poker Tour w Barcelonie, a teraz świętuje kolejny sukces – tym razem podczas turnieju w Las Vegas. Polak zajął drugie miejsce i wygrał tym samym ogromne pieniądze!
Filip Chajzer zamieścił na Instagramie wyjątkowe zdjęcie z wakacji. Dlaczego wyjątkowe? Gospodarz "Dzień dobry TVN" oprócz swojej mizernej miny w kadrze umieścił także "paragon grozy". Chociaż wysokie ceny powoli przestają dziwić, to w tym przypadku miarka chyba się przebrała. A przynajmniej tak sądzi Filip Chajzer, któremu tym razem jednomyślnie wtórowali internauci.
Właściciele jednej z restauracji w Tarnowskich Górach upublicznili nikczemny incydent, jakiego dopuścili się ich goście. Zamiast zapłacić za swoje zamówienie, postanowili uciec z lokalu bez uiszczenia zapłaty. Czyżby nieuczciwych klientów przeraził "paragon grozy"?
Paragony grozy to jeden ze stałych elementów internetowych dyskusji. Debata wokół wywindowanych cen za posiłki w barach czy restauracjach zdaje się nie mieć końca. Para youtuberów odwróciła temat, bowiem podzieliła się relacją z baru mlecznego w Zakopanem, który zaskoczył ich jakością podanego jedzenia, dużymi porcjami, ale przede wszystkim bardzo przystępnymi cenami.
Kobieta nie mogła powstrzymać wściekłości po opuszczeniu gabinetu dentystycznego w Ożarowie Mazowieckim. Pani Marta odwiedziła prywatnego stomatologa wraz ze swoim 3-letnim synem, który cierpiał z powodu bólu zęba. Gdy po wizycie spojrzała na paragon, nie wierzyła własnym oczom. Cena usługi zwaliła ją z nóg.– Świat jest chory. Byłam z synem u dentysty w Ożarowie i gdy Pani powiedziała, ile mam zapłacić, opadły mi ręce – napisała kobieta na ożarowskiej grupie facebookowej.Na rachunku wyszczególniono opłatę za trepanację komory zęba w kwocie 200 zł oraz znieczulenie miejscowe w cenie 30 zł. Do ostatecznej sumy doliczono jednak jeszcze jedną opłatę, która oburzyła matkę 3-latka.