Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Gazeta Wyborcza: Kolejna seksafera z udziałem księdza. "Oral? Więcej!"
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 26.07.2022 22:19

Gazeta Wyborcza: Kolejna seksafera z udziałem księdza. "Oral? Więcej!"

Ksiądz
fot. Pixabay, Senlay

Emocje nie zdołały jeszcze opaść po ostatniej aferze, która wybuchła po tym, jak ksiądz proponował kobiecie zdobycie zaszczytnego miana „pierwszej w historii wyr*chanej w gabinecie metropolity białostockiego”, a „Gazeta Wyborcza” już donosi o kolejnym grzechu kapłana. Tym razem, w myśl zasady „Żeby życie miało smaczek…”, skandal ogranicza się do męskiego grona.

Podlasie miejscem kolejnego seks skandalu z udziałem księdza

„Bohaterem” kolejnej publikacji „GW” jest oczywiście inny - aczkolwiek równie kreatywny - ksiądz. Wszystko i tym razem rozegrało się na Podlasiu.

Ksiądz Łukasz Gołębiewski z metropolii białostockiej nie owijał w bawełnę podczas wyuzdanej korespondencji z niejakim Sebastianem. „Konkretnie, po męsku, ale z czułością” – pisał kapłan, tworząc fantazyjne wizje seksspotkania, do którego namawiał innego mężczyznę.

Ks. Łukasz Gołębiewski pełni funkcję kapelana biskupa Antoniego Dydycza. Obecnie trwa na stanowisku dyrektorskim w Caritasie działającym w diecezji drohiczyńskiej. Chociaż jeden z biskupów już zdążył wypowiedzieć się w obronie podopiecznego (dolny fragment tekstu), wróćmy do samego sedna skandalu, czyli tego, w jaki sposób doszło do „zapoznania” się dwóch spragnionych męskich wrażeń przedstawicieli środowiska homoseksualnego.

Jak do tego doszło? Wiemy

„Gazeta Wyborcza” ujawniła fragmenty rozmowy dwóch panów, którzy – jak poinformował zgłaszający się do redakcji „GW” Sebastian – poznali się na jednej z aplikacji randkowych przeznaczonych dla gejów. Sebastian postanowił zainstalować apkę i poznać kogoś w okolicy. Nie zdawał sobie sprawy, że ten krok będzie tak brzemienny w skutkach i jednym z jego absztyfikantów okaże się natrętny duchowny na wysokim stanowisku.

Ksiądz Gołębiewski: „Zapraszam na seks”

- Ksiądz Łukasz na tej apce pierwszy mnie zaczepił. Sprawdziłem, czy się ktoś pod tę osobę nie podszywa. Wysłał mi swoje zdjęcia, w tym akty, ale nie nagie. Potem zapraszał mnie na seks pod konkretny adres, który zweryfikowałem i okazało się, że to faktycznie jego mieszkanie. Na początku nie przyznawał się, że jest księdzem. Po zdjęciu, jakie mi przysłał, jednak go poznałem. To znana osoba – dowiadujemy się w „Gazecie Wyborczej”.

Czy obsceniczne propozycje, jakie bez żadnych hamulców kierował ksiądz, miały pozostać tylko w sferze wirtualnej? Niestety, skompromitowany kapłan nie dawał za wygraną i z determinacją godną podziwu dążył do spotkania „w realu”. Kościelna retoryka potępiająca środowisko LGBT zdawała się nie mieć tu zastosowania. Zasady kultury – jak czytamy poniżej – również przegrały z pożądaniem, jakim pałał do Sebastiana ksiądz.

Sebastian: Będzie ostro jak się spotkamy.

Ks. Gołębiewski: Oj tak. Bardzo bym chciał.

Sebastian: Tylko żeby moja dziura to wytrzymała.

Ks. Gołębiewski: Cudowny.

Czy kapłan był skłonny do refleksji nad swoim pruderyjnym zachowaniem? Niestety – nie. Skierował do rozmówcy jasną propozycję i na szalę wystawił skalę swoich oczekiwań względem rychłego (tak mu się zdawało) spotkania:

Sebastian: Oral?

Ks. Gołębiewski: Więcej.

W nikczemnych ofertach homoseksualny ksiądz zdawał się nie zatrzymywać. Opisywał swoje preferencje łóżkowe:

- Konkretnie, normalnie, po męsku, ale z czułością – „obiecywał” rozmówcy.

Z informacji, jakie „Gazecie Wyborczej” dostarczył uczestnik tej „dyskusji na wysokim poziomie”, ksiądz Łukasz miał czynić również zuchwałe przechwałki dotyczące rozmiarów swojego prącia. Co za brawura!

Biskup broni księdza

W artykule przytoczyliśmy korespondencję ujawnioną przez „Gazetę Wyborczą”. Do materiału w niej zamieszczonego odniósł się biskup Piotr Sawczuk:

- Rozmawiałem z ks. Łukaszem i wszystkiemu zaprzeczył, nawet złożył na piśmie oświadczenie, że to nieprawda. Ks. Łukasz twierdził, że ktoś się pod niego podszywa. Poprosiłem, żeby mi na to dostarczył jakiś dowód, żeby zgłosił to na policję albo może żeby wystąpił o weryfikację do sieci komórkowej. Do tej pory tego nie zrobił. Sprawa nie jest zamknięta, jest w trakcie rozpatrywania przeze mnie – poinformował biskup.

Jak przypuszczamy, ksiądz podczas swoich kazań kierowanych do wiernych używał „nieco” bardziej wyszukanego języka. Czy jednak dane mu będzie dalej być autorytetem moralnym? Czy będzie mógł wrócić do czynności zawodowych? A może prowodyr całego zamieszania nie poniesie konsekwencji czynów?

- Prawdopodobnie wszystko będzie szło w kierunku zawieszenia ks. Łukasza w pełnieniu wszelkich obowiązków, żeby miał możliwość oczyszczenia – ocenił biskup pomocniczy diecezji drohiczyńskiej.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Gazeta Wyborcza