Rozrywka.Goniec.pl > Telewizja > "Nasz nowy dom". Katarzyna Dowbor odwiedziła jedną z rodzin. Zastała dramat. "Nie godzę się na takie rzeczy"
Anna Dymarczyk
Anna Dymarczyk 22.03.2023 18:41

"Nasz nowy dom". Katarzyna Dowbor odwiedziła jedną z rodzin. Zastała dramat. "Nie godzę się na takie rzeczy"

Nasz nowy dom, Katarzyna Dowbor
KAPiF

Katarzyna Dowbor pojechała robić kolejne remonty dla "Nasz nowy dom" i po drodze wpadła do rodziny, która skorzystała kiedyś z programu. Kiedy zobaczyła, co działo się na miejscu, zdębiała. Stwierdziła, że tak nie może być. 

Katarzyna Dowbor wyznała, że nie odwiedza rodzin z "Nasz nowy dom"

Katarzyna Dowbor zazwyczaj stara się hołdować swojej zasadzie i nie odwiedza ponownie rodzin z programu “Nasz nowy dom”. Tłumaczyła, że nie chce naruszać ich prywatności i sprawdzać, czy dobrze korzystają z tego, co dostali. Nie chciała, by czuli się osaczeni. 

Raz złamała jednak swoją zasadę. Wszystko przez obietnicę, którą kiedyś otrzymała. Akurat była z ekipą w okolicy, by sprawdzić, czy udało się spełnić to, co przyrzekli jej uczestnicy. Była w szoku. 

Justyna Żyła zabrała głos w sprawie problemów zdrowotnych Marty Kubackiej. Padły ważne słowa

"Nasz nowy dom". Katarzyna Dowbor wściekła. Uczestnicy nie dotrzymali obietnicy

- Raz zdarzyło mi się przyjechać do bohaterów jednego z wcześniejszych odcinków, bo byłam z ekipą w okolicy. Jeśli chodzi o dom, nie można było powiedzieć złego słowa - tłumaczyła Katarzyna Dowbor w rozmowie z NaTemat.

- Natomiast nie podobało mi się traktowanie psa. To był duży i łagodny pies trzymany na łańcuchu i nigdy niewyprowadzany. Przed remontem umawialiśmy się, że będzie miał lepsze warunki, kupiliśmy mu budę - dodała. 

Miała nadzieję, że przez ten czas jego traktowanie się zmieni i pies albo będzie miał szansę się wybiegać, albo zamieszka z rodziną. Nic takiego się jednak nie stało.

Katarzyna Dowbor zagroziła uczestnikom

Właścicielka domu i psa była oburzona, że ekipa zakłóca jej mir domowy. Katarzyna Dowbor postanowiła jednak zareagować - nie mogła patrzeć na cierpienie zwierzęcia. 

- Kiedy przyjechałam, pies był znowu uwiązany na łańcuchu, który nawet tej budy nie sięgał. Pani była oburzona, że zakłócam jej spokój, ale porozmawiałyśmy i zgłosiłam sprawę fundacji zajmującej się zwierzętami, aby monitorowała sytuację. Nie godzę się na takie rzeczy. Jeśli czujemy się odpowiedzialni za rodzinę, to za całą, a dla mnie zwierzęta są członkami rodziny - opowiadała.

Trudno dziwić się Katarzynie Dowbor. Wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy, jaką krzywdę może wyrządzić zwierzęciu trzymanemu w takich warunkach. Oby takie apele jak ten Dowbor skutkowały.

Źródło: NaTemat