Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Dominika Ostałowska przeszła niebezpieczny zabieg. Musiała podpisać "zgodę na zgon"
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 11.05.2024 10:20

Dominika Ostałowska przeszła niebezpieczny zabieg. Musiała podpisać "zgodę na zgon"

Dominika Ostałowska
fot. KAPIF

Aktorka Dominika Ostałowska, znana z roli Marty Mostowiak w serialu "M jak miłość", podzieliła się swoimi przeżyciami dotyczącymi zabiegu ablacji, który przeszła kilkanaście lat temu. Występując w programie "Dzień Dobry TVN", opowiedziała o dolegliwościach związanych z zaburzeniami rytmu serca oraz o przebiegu samego zabiegu.

Dominka Ostałowska miała problemy z sercem. Musiała podpisać "zgodę na zgon"

Dominka Ostałowska zaczęła odczuwać problemy z sercem już w młodym wieku, gdy miała około 20 lat. Pierwsze symptomy to szybkie bicie serca i nieregularny rytm, co utrudniało jej codzienne funkcjonowanie. Mimo że próbowała je ignorować to objawy coraz bardziej się nasilały, co skłoniło ją do konsultacji z lekarzem.

Czułam, że ten rytm jest bardzo nierówny, czasem było to widać nawet na ubraniu, że to serce dziwnie bije. Im dalej w las, tym bardziej nawarstwiały się jakieś objawy typu osłabienie, rodzaj zimnego potu i niemożność wykonywania różnych rzecz. Nawet dochodziło do tego, że chodząc po jakiejś galerii, wchodziłam do przebieralni i starałam się uspokoić i robić ćwiczenia, które miały mi w tym pomaga - wspominała Dominika Ostałowska w “Dzień dobry TVN”

Dominika Ostałowska
fot. KAPIF
Łączy ich bliska relacja, a dzieli 10 lat. Żukowski skomentował znajomość z Pieńkowską

Dominka Ostałowska była przytomna podczas operacji

W trakcie rozmowy z Marcinem Prokopem i Dorotą Wellman w “Dzień dobry TVN”, aktorka opowiedziała o swoich doświadczeniach przed zabiegiem i po jego wykonaniu. Opisała również zaskoczenie, jakim było dla niej to, że zaraz po konsultacji lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie ablacji. Pomimo obaw związanych z możliwymi komplikacjami zdecydowała się na procedurę.

Podczas samego zabiegu Ostałowska była przytomna, co okazało się dla niej fascynującym doświadczeniem. Mogła obserwować, co dokładnie robią lekarze i jak przebiega cała procedura. Mimo że lista możliwych powikłań była długa, sama aktorka nie stresowała się zbytnio, co sprawiło, że przeżycie to było dla niej mniej traumatyczne.

Widziałam wszystko, łącznie z ekranem, na którym było moje serce, elektroda, kręgosłup. Nie widziałam tego, co jest wypalane, dlatego miałam poczucie, że jest to jakaś magiczna procedura, bo właściwie nie wiadomo co. […] To jest dosyć interesujące przeżycie, że jest się przytomnym i wszystko się widzi. Przeżyłam to w mniejszym stresie, bo zostałam wzięta na zabieg z zaskoczenia. Przyjechałam na konsultacje, a okazało się, że zaraz będzie zabieg, więc nie miałam czasu się zastanawiać. Rozśmieszyło mnie to, że dostałam do podpisania kartkę, na której było, że w razie czego mam się zgodzić na zgon i przekłucie serca, ale panowie zaraz mnie uspokoili, że to się nigdy jeszcze nie zdarzyło, to tylko rutynowy obowiązek podpisania czegoś takiego - wspomina artystka.

Dominika Ostałowska była zaskoczona wynikami zabiegu. Odczuła natychmiastową ulgę

Po zabiegu objawy zniknęły niemal od razu, co dla aktorki było ogromną ulgą. Dominika Ostałowska nie kryła zaskoczenia, że problem, który ją trapił, tak szybko ustąpił, zmieniając jej komfort życia.

Prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, który również pojawił się w programie, wyjaśnił, że zaburzenia rytmu serca wynikają z nieprawidłowości w przewodzeniu sygnału elektrycznego. Ablacja, czyli zabieg, który przeszła Ostałowska, polega na "wypaleniu" nieprawidłowych szlaków przewodzenia sygnału elektrycznego w sercu.

Warto podkreślić, że dzięki coraz większej dostępności takich procedur, osoby borykające się z zaburzeniami rytmu serca mają szansę na poprawę jakości życia. Zabieg ablacji, chociaż wiąże się z ryzykiem, może przynieść ulgę pacjentom takim Dominika Ostałowska. Aktorka była zaskoczona, że dolegliwości zniknęły niemal natychmiast po przeprowadzeniu procedury.

Nie wierzyłam, że jest możliwe to, żeby to się zmieniło tak szybko. Następny dzień po ablacji w klinice z każdym ruchem sprawdzałam, czy to się nie włączy. Cały dzień czekałam aż to przyjdzie, a nie przyszło - wspominała Dominika Ostałowska w rozmowie w “Dzień dobry TVN”.

Dominika Ostałowska
fot. KAPIF