Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Barbara Krafftówna nie żyje. Musiała pochować dwóch tragicznie zmarłych mężów i syna
Anna Dymarczyk
Anna Dymarczyk 25.01.2022 12:13

Barbara Krafftówna nie żyje. Musiała pochować dwóch tragicznie zmarłych mężów i syna

barbara krafftówna
Jan BIELECKI/East News

Barbara Krafftówna zmarła w nocy z 22 na 23 stycznia. Aktorka przeżyła aż 93 lata i znana była w całej Polsce. Niestety, jej życie osobiste naznaczone było pasmem tragedii. W bardzo krótkim czasie artystka straciła dwóch mężów i syna. Wszyscy trzej panowie zmarli w dramatycznych okolicznościach.

Barbara Krafftówna była znana przede wszystkim ze swoich ról w "Czterech pancernych i psie" oraz Kabarecie Starszych Panów. Zachwycała charakterystycznym głosem i talentem komediowym.

Barbara Krafftówna nie żyje. Wcześniej w jej życiu doszło do potrójnej tragedii

Barbara Krafftówna urodziła się jeszcze przed wybuchem II wojny światowej i karierę zaczynała w jej trakcie. Aktorka już po wojnie znalazła swoją wielką miłość, aktora Michała Gazdę. Artyści wzięli ślub w 1956 roku. Byli w sobie szaleńczo zakochani.

- 1 maja nieśliśmy razem szturmówkę z napisem "Niech żyje 1 maja", 17 maja Michał oświadczył mi się, a już 1 czerwca odbył się ślub - opowiadała Krafftówna w wywiadzie dla portalu Gazeta.pl.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

Para przeżyła ze sobą 13 lat i doczekała się syna, Piotra. Niestety, szczęśliwe lata zakończyły się prawdziwą tragedią. W 1969 roku Michał Gazda zginął, gdy jechał samochodem.

- W progu stał oficer. Powiedział, że Michał nie żyje. Prowadził auto i na moście Gdańskim dostał zawału serca. Rzuciłam się na tego milicjanta i zaczęłam go bić w klatkę piersiową. Zareagowałam tylko ruchem, bezdźwięcznie - opowiadała po latach.

Przeżyła depresję i musiała przyjmować leki, by wyjść z trudnego stanu. Bardzo wspierał ją w tym jej syn, Piotr. Niedługo później Krafftówna wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Tam, jak się okazało, poznała drugą miłość.

Tragiczne losy rodziny Krafftówny

Arnold Seidner był dyrektorem Międzynarodowego Instytutu Integracyjnego dla Emigrantów. Barbara Krafftówna spotkała go zupełnie przypadkiem. Wystarczyło, że... potknęła się o kable.

- Potknęłam się na estradzie o kable i żeby nie upaść, oparłam się o czyjeś kolana. (…) To, co określa się jako miłość od pierwszego wejrzenia, dokonało się, gdy spojrzałam w niebieskie oczy Seidnera - opowiadała.

Para pobrała się już po miesiącu znajomości, żeby "nie marnować czasu". Jak twierdziła Krafftówna, człowieka poznaje się i tak dopiero po ślubie, więc nie było na co czekać. Mówiła też, że jej drugi mąż bardzo przypominał Michała Gazdę.

- Wszystko, co robił, przypominało mi Michała. Kilka dni przed ślubem zauważyłam, że Michał ma oderwany guzik przy koszuli. Podał mi guzik i nitkę. Tuż przed zaręczynami Arnold podał mi rękaw koszuli i poprosił o przyszycie guzika. Reinkarnacja? - mówiła.

Arnold Seidner zmarł jednak zaledwie pół roku po ślubie - przyczyną był zawał serca. Krafftówna ponownie wpadła w depresję i nie potrafiła poradzić sobie ze śmiercią ukochanego. Na domiar złego dojść miało jeszcze do trzeciego dramatu.

Niedługo później zmarł jej ukochany syn, Piotr. Życie gwiazdy ponownie się posypało. Jak po latach twierdziła, każda z tragedii zostawiła na jej bliznę. Po latach udało jej się wyjść z żałoby. Grała jeszcze w Teatrze Dramatycznym i Teatrze Polonia w Warszawie, a potem przeniosła się do domu aktora w Skolimowie, gdzie doczekała ostatnich dni. Tym samym przeniosła się do swoich mężów i syna.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]

Źródło: Goniec.pl